Wspomnienia z dzieciństwa - Jürgen Peylo

 

wstęp | Mazury | mój dziadek | babcia Friederike | wspomnienia o ojcu | Arys

Wspomnienia o ojcu

O swoim dzieciństwie mój ojciec mówił niewiele. Często chorował. Przez całe życie miał problemy z sercem. Kiedyś lekarz powiedział do jego matki: - Zapewnijcie mu wszystko, co potrzebuje. On długo nie pożyje.

Często odwiedzał dziadków w Mikoszach. Raz nieomal utonął podczas kąpieli w Śniardwach. Opowiadał potem, że gdy tonął, widział całe swoje życie jak na filmie.

Szybko stało się jasne, że to on powinien przejąć orzyską firmę handlową ojca. W pierwszych latach po I wojnie światowej już samodzielnie prowadził sklep. Ciekawie opowiadał o szybko postępującej inflacji pieniądza. Rano kupił na targu w Piszu 2 beczki solonych śledzi. Jego kuzyn (Willy Laddach?), który też miał w Orzyszu sklep spożywczy, chciał mu za te śledzie zapłacić podwójną cenę. Ponieważ ojciec musiał w tym samym dniu i tak jeszcze raz pojechać do Pisza, zgodził się na ten handel. Te pieniądze, po południu, wystarczyły mu już tylko na pół beczki solonych śledzi.

W wyniku inflacji, która bardzo utrudniała handel, po kilku latach Richard udał się do Berlina. Współpracował tam z siecią placówek firmy dystrybucji kawy "Kaisers Kaffeegeschäft.

Z braćmi Ernstem i Willim, którzy również byli kupcami, otworzył sklep "Kawa Braci Peylo", mieszczący się w dzielnicy zamieszkanej głównie przez rodziny żydowskie. Znalazł też czas, aby śpiewać w chórze związku nauczycieli.

Te lata były chyba najszczęśliwszymi w jego życiu: praca, koncerty internę z chórem, kąpiele w jeziorze i odwiedzanie berlińskich kabaretów.

Jego nadrzędnym celem, do którego dążył konsekwentnie, było zarobienie jak największej sumy pieniędzy, aby rozwinąć firmę, którą miał przejąć od ojca. Jego marzeniem było założyć w Orzyszu sieć sklepów z towarami w niskich cenach.

W ciągu kilku lat zaoszczędził ponad 20.000 marek, co było jak na owe czasy sumą dużą. Potem przyszedł "czarny piątek" na giełdzie w Nowym Jorku. Wkrótce także w Niemczech banki zaczęły upadać, a wraz z nimi również bank, w którym Richard trzymał swoje pieniądze. W jednej chwili stracił oszczędności całego życia. Wieczorem, tego samego dnia, jedyny raz wżyciu tak bardzo upił się, że nie mógł dojść do domu o własnych siłach. Wkrótce potem doszedł do jako takiej równowagi i znów zaczął oszczędzać.

W domu w Wilmersdorf, gdzie on mieszkał, na parterze mieściła się gospoda, w której spotykali się naziści. Często namawiali go, aby przystał do nich. Nie odpowiadały mu jednak ani ich dążenia, ani ci ludzie. Kiedy doszli do władzy, szybko zmieniły się warunki życia w Berlinie. Sklep braci Peylo zamknięto, z uwagi na brak ich stałej żydowskiej klienteli.

Kabaret i jego dowcip polityczny, którego ojciec był wielbicielem, został objęty cenzurą nazistów. Czyż rozum i dowcip mógł oprzeć się brutalnej sile? Ten inny Berlin nie był już miastem, którego Richard kochał, uznał więc, że powinien wracać do Orzysza, aby przejąć interesy ojca. Także brat Willy wrócił do swojego rodzinnego miasta i przejął mieszczący się w Rynku Mazurski Dom Towarowy, gdzie handlował towarami włókienniczymi. Brat Ernst natomiast otworzył sklep w Berlinie.

Dla Richarda nadszedł czas, gdy powinien rozglądnąć się za żoną.

Chciał mu w tym pomóc wujek. Mieszkał on w Heiligenbeil i dobrze znał rodzinę właściciela tartaku, niejakiego Carla Stolt. Były tam dwie córki na wydaniu - Emma i Edyta. Wujek zaaranżował spotkanie Richarda ze starszą siostrą, Emmą. Richard nie ukrywał, że bardziej podobała mu się młodsza siostra. Po tym pierwszym spotkaniu, wkrótce doszło do kolejnego w nadmorskim kurorcie na Mierzei Kurońskiej. Niezadługo zdecydowali, że chcą się pobrać.

Ponieważ przez Prusy Wschodnie budowana była droga szybkiego ruchu, (nie przeczuwano jeszcze jej prawdziwego, wojskowego przeznaczenia) umożliwiało to szybkie przemieszczanie się samochodem pomiędzy Heiligenbeil a Orzyszem.

W czasie jednej z takich podróży wydarzył się przykry wypadek, który nie miał na szczęście żadnych poważnych konsekwencji. Nastoletni chłopcy przejeżdżali na rowerach przez drogę. Pomimo gwałtownego hamowania samochodem, jeden z nich wjechał pod koła samochodu. Chłopiec cudem nie został zraniony, ale rower uległ całkowitemu zniszczeniu. Richard miał powody do gniewu z uwagi na zniszczenie samochodu, ale pozwolił chłopcu odejść. Zniszczony rower, który został pożyczony od kolegi, był wystarczającą karą dla młodego człowieka za nieostrożność.

Podróże do narzeczonej nie zawsze były przyjemne dla Richarda. Działo się tak za sprawą różnych politycznych zawiłości pomiędzy rodzinami narzeczonych. Jednak znaczna odległość między miastami, gdzie zamieszkiwały rodziny, nie pozwalała na zbyt długie spory.

Dwie sprawy z tamtych czasów warto wspomnieć. Położna, Marta Stamm, żona kuzyna dziadka Gottlieba, chciała otworzyć szpital w Berlinie, ale żaden bank nie chciał udzielić jej kredytu. Ojciec dał jej potrzebne pieniądze, a otworzona klinika okazała się sukcesem.

Po wielu latach korzystałem z tego. Studiując w Berlinie, gościłem w tej klinice, która tylko nieznacznie była uszkodzona w czasie wojny.

Kiedy zaczęła się wojna, ojciec nie został powołany, ponieważ nie nadawał się do służby z powodu jego choroby serca. Potem jednak niespodziewanie powołano go do służby w urzędzie celnym w Grodnie.

Dopiero później poznaliśmy tego powód. W czasie jego pracy w Berlinie poznał osoby, które potem pełniły wysokie funkcje nazistowskie. Ktoś w Orzyszu złożył doniesienie na niego, że bez szacunku wypowiadał się o tych dostojnikach, za co groziło zesłanie do obozu koncentracyjnego. Sprawa trafiła na biurko jego byłego kolegi szkolnego, syna pastora. Richard musiał zniknąć z Orzysza, jednak nie zesłano go do obozu, lecz do służby w Grodnie.

8./17.03.2006 r. Jürgen Peylo



              
  kontakt | mapa strony | wykonanie i prowadzenie strony
aktualności | forum orzyskie sprawy | wieści orzyskie
12-250 Orzysz
Adres koresp. - ul. 22 Lipca 15
Msalówka - ul. Wojska Polskiego 9a
e-mail: msal@orzysz.org.pl
tel. 796 140 648

Orzysz 2010 - 2015